Stanley Kubrick na wystawie poświęconej jego osobie wita nas nie jako wybitny reżyser, lecz jako fotograf-amator chcący dostać angaż w czasopiśmie. W końcu, w wieku 17 lat, dopina swego, co powoli prowadzi go do kolejnych sukcesów i wejścia na stałe w świat kinematografii. To właśnie twórczość, nie życie osobiste, spekulacje bądź plotki, jest przedmiotem zainteresowania ekspozycji zatytułowanej po prostu „Stanley Kubrick” ujawniającej ponad tysiąc rekwizytów.
Ekspozycja powstała dziesięć lat temu, kiedy to Deutsches Filmmuseum poprosiło żonę reżysera o udostępnienie gromadzonych latami przez niego materiałów. A było ich sporo. Kilka dni później Christiane Kubrick zaprosiła kuratorów instytucji, którzy przez prawie osiem miesięcy przeglądali, katalogowali i segregowali zbiory mistrza. Zaowocowało to zaistniałą w 2004 roku wystawą.
Do tej pory odwiedziło ją niemalże milion miłośników twórczości Kubricka. Gościła już w: Amsterdamie, Berlinie, Los Angeles, Paryżu czy Rzymie. Teraz swój przystanek znalazła w Muzeum Narodowym w Krakowie. To nie pierwsza filmowa inicjatywa tejże placówki. Wcześniej na swoje retrospektywy zasłużyli m.in. Andrzej Wajda, Federico Fellini czy Lech Majewski, który zresztą jest jednym z inicjatorów zaproszenia przeglądu do Małopolski.
Każde miejsce goszczące ekspozycję nadaje jej nowych znaczeń i odczytań. Kurator, a zarazem autor scenariusza polskiej wersji, Rafał Syska, zaproponował pewne novum. Otóż, prócz standardowego zwiedzania chronologicznego, mamy do wyboru trzy ścieżki tematyczne: wojnę, technologię oraz szaleństwo, nota bene każda z nich otrzymała własne kompozycje kolorystyczne i muzyczne.
Pierwszy trop, czyli „Ścieżki wojny”, rozpoczyna się debiutem fabularnym reżysera, „Strach i pożądanie”. To najobszerniejsza, biorąc pod uwagę tytuły, część kolekcji. Zawiera nie tylko filmy obrazujące batalie na przestrzeni wieków, ale również te odnoszące się do nich. Antyczny „Spartacus”, XVIII-wieczny „Barry Lyndon” czy niedoszłe do skutku „Aryjskie papiery” mające rozgrywać się w czasie drugiej wojny światowej – to tylko niektóre z nich. Największym przedsięwzięciem tego wątku, lecz i prawdopodobnie całego życia Kubricka, był niezrealizowany „Napoleon”. Zdjęcia z przymiarek, kostiumy, fiszki z rozpisanymi czynnościami każdego dnia cesarza, ogromna biblioteczka na temat jego osoby wskazują na ważność tego tematu w życiu reżysera. Podobno Jan Harlan podejmuje trud dokończenia tej kolosalnej inicjatywy.
Następna, „Trasa technologii”, zajmuje centrum wystawy. Słynne filmy dotyczące futurologicznych wizji stanowią tylko fragment tego zakresu. Pasmo to przybliża również działalność reżysera od strony technicznej. Maszyny do montażu, rodzaje wykorzystywanych kamer czy w końcu specjalne kabiny projekcyjne, w których zasiadając, czujemy się jak w jednoosobowym kinie. Udostępnione zostały tam wybrane sceny z kilku arcydzieł oraz dwa filmy dokumentalne analizujące modę „Odysei kosmicznej” oraz obiektywy wykorzystywane do zdjęć na przestrzeni lat we wszystkich trzynastu produkcjach.
Z kolei ostatnia propozycja, „Meandry szaleństwa”, prezentuje najbardziej znane dzieła mistrza. Każde z nich: „Lolita”, „Mechaniczna pomarańcza”, „Lśnienie” oraz Oczy szeroko zamknięte zajmuje własną przestrzeń w rogowych obszary ekspozycji. Charakterystyczne i rozpoznawalne przez wszystkich rekwizyty oddają klimat wspomnianych tytułów, są to np. maszyna Jacka z napoczętą kartą, maski weneckie z balu kostiumowego czy kobiety-siedziska.
Na wypadek gdyby filmów wciąż było nam mało, przygotowano dwie salki projekcyjne wyświetlające charakterystyczne dla twórczości reżysera sceny. Co więcej przy „Lśnieniu” pewne partie obejrzymy z perspektywy podglądacza pokoju 237 czy patrząc na wnętrze hotelu, które choć statyczne pokazuje obrazy jawiące się Danny’emu podczas jazdy rowerkiem.
Lokalną cząstkę kuratorzy ze strony polskiej przemycili w salce poświęconej „Aryjskim papierom”. Fabuła powiadająca o czasach holocaustu, związkach Polaków z Niemcami miała być częściowo kręcona w naszym kraju we współpracy ze studiem filmowym TOR. Jednak drobiazgowość i rozmach, a co za tym idzie czasochłonność realizacji, z których znany był Kubrick spowodowały, iż Spielberg w tym czasie zdążył zrealizować „Listę Schindlera”, co zatrzymało planowany projekt. Nasz narodowy wkład widać również w wyeksponowanych plakatach powstałych na potrzeby promocji polskich wersji dzieł.
Finalny przystanek koncentruje się na obrazach wdowy, Chiristiane, która na kilku z nich uwieczniła swojego małżonka. Z naprzeciwka patrzą na nich dwie najważniejsze nagrody filmowe wręczone Kubrickowi – Oscar oraz Złoty Lew otrzymany na festiwalu w Wenecji.
Wystawa jest czynna do 14 września. Więcej na: www.stanleykubrick.krakow.pl, www.muzeum.krakow.pl