Someart i jego street art na nowym Porsche

Porsche Centrum Poznań i świat designu postanowiły połączyć siły, by wspierać młodych twórców. Pierwszym owocem tej współpracy jest Porsche Taycan z niesamowicie wystylizowaną karoserią. Za oryginalny wzór na tym wyjątkowym aucie opowiada Someart – poznański steetartowiec. Dzięki współpracy z Uniwersytetem Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu w stolicy Wielkopolski niebawem ruszy też Art Corner by Porsche Centrum. Co to takiego? O tym, ale nie tylko rozmawiamy z Someartem, poznańskim artystą, z którym słynna motoryzacyjna marka nawiązała współpracę.

Pozwolę sobie zauważyć — i nie jest to na wyrost – że poznańskie „fyrtle” (tak w Poznaniu mówi się na dzielnice) nie byłyby tak klimatyczne i pełne artyzmu, gdyby nie ich murale. Gdyby nie Twój „I AM KRAWCZYK — I AM SOMEART” skwer pomiędzy Górną Wildą a ul. Różaną nie byłby takim samym miejscem spotkań towarzyskich, jak jest teraz. Również jeżycki mural silnie przyciąga. Co jest takiego w twoich pracach, że tak silnie przyciągają uwagę i energetyzują całą okolicę?

Faktycznie, Krawczyk na Wildzie bardzo ciekawie wtopił się w strukturę miasta. Nigdy nie dążyłem do portretowania znanych ludzi. Warto pamiętać, że wildecki obraz na ścianie nie jest też hołdem złożonym artyście. Powstał on jeszcze za jego życia, kiedy bardzo angażował się w studenckie juwenalia z miksami dawnych hitów. Dzięki temu zbudował się na nowo z nowym tchnieniem dla młodzieży. W tamtym czasie powstały też koszulki z Krawczykiem.

Przyznaję, że czuję, że przypięto mi trochę łatkę „To jest ten Someart, ten od Krawczyka”. To jednak nie dziwi, bo miejsce, w którym go przykleiłem jest bardzo eksponowane i stało się jednym z tych miejsc na Wildzie, gdzie ludzie się spotykają i wspólnie jedzą. Być może udało mi się uchwycić prawdziwą duszę Krawczyka. Nie rzuca się w oczy, ale jest wesoły. Widać w nim trochę szaleństwa, młodzieńczości. Mimo że obraz jest monochromatyczny to niekiedy słyszę, że ludzie zapamiętują go jako pełnego kolorów. Taki w końcu był przecież Krzysztof Krawczyk.

Twoje prace pojawiają się znienacka – raz jest to mural, innym razem naklejka. Niby zaskakują, ale obserwator już po krótkiej chwili dochodzi do wniosku, że gdyby równie nagle zniknęły, przestrzeń stałaby się pusta. Teraz twój projekt znalazł się pierwszy raz na samochodzie, który w naturalny sposób będzie się gdzieś pojawiał i potem znikał. Skąd ten pomysł?

Propozycja współpracy z Porsche Centrum Poznań była dla mnie totalnym zaskoczeniem, ale i spełnieniem marzeń

Przyznaję, że chodziła mi od pewnego czasu myśl, by moja sztuka trafiła na samochód. W tym przypadku zdecydowałem się na stworzenie okleiny. Cieszę się, że Porsche Centrum nie narzuciło mi tematu i teraz moje „buźki” są na tym pięknym aucie. Pozwolono mi dodatkowo „z ręki” wykończyć moją pracę złotem. Było z tym sporo zabawy, ale efekt jest piorunujący, jak i sama moc auta. To auto krzyczy do przechodniów przez co wchodzi z nimi w interakcję.

Magazyn Design Alive

NR 50 ZIMA 2024

ZAMAWIAM

NR 50 ZIMA 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

ICONS 2024 WYDANIE URODZINOWE

W pewnym sensie pojawianie się go na ulicy po to by za chwile gdzieś zniknął przypomina trochę moje inne prace. Murale, plakaty czy naklejki też nie są wieczne. Cieszymy się nimi po to by za chwilę skryły się pod warstwą innej farby, wyblakły czy zostały zerwane. Brak takiej stałości, pewna zmienność jest czymś, co charakteryzuje street art. Także Porsche Taycan z moją pracą jest nieprzewidywalny. Nie wiemy, kto go w końcu kupi? Gdzie będzie się pojawiał? Czy zostanie w Poznaniu? To właśnie jest tajemnicą. Sztuką trzeba się dzielić, wtedy ona ma sens. Być może ktoś go kiedyś gdzieś uchwyci aparatem swego smartfona.
Cieszę się, że zwraca uwagę bo co tu dużo mówić, jest moją reklamą, która będzie jeździć po całym kraju albo i dalej.

Porsche Taycan zwraca uwagę przechodniów nawet w najbardziej powszechnym kolorze. To efekt świetnego designu i zachowanych proporcji. Teraz, patrząc na karoserię pokrytą „twarzami” Twojego autorstwa, mam wrażenie, że widzę ten samochód pierwszy raz. Co się stało z moim odbiorem? Może czuję z nim nową interakcję, bo Taycan patrzy także na mnie? Skąd w ogóle pomysł na te twarze?

Porsche Centrum Poznań pozwoliło mi na kontynuowanie mojego projektu „Friendly Faces” na samochodzie. Wywodzi się on jeszcze z czasów studenckich, gdy zacząłem portretować przyjaciół, z którymi wynajmowaliśmy wspólnie mieszkanie.

 

W sumie już od 11 lat tworzę twarze, ale te przez cały czas ewoluują i zmieniają się tak jak ja czy świat. Twarze umieszczone na Taycanie faktycznie zmieniają odbiór auta. To zamierzony efekt. Projektując dla Porsche miałem mocno w głowie kamuflaże okrętów wojennych z połowy ubiegłego wieku. Były pięknie malowane, ale chodziło też o to, by optycznie zaburzyć odbiór, jak daleko się znajdują. W przypadku Taycana chciałem wpłynąć na jego bryłę. Sprawdzić, czy jest to w ogóle możliwe, by przez kształty i kolory zmienić nieco sylwetkę. Szybko okazało się, że ludzie, którzy znają Taycana nagle zaczęli podchodzić do niego jak do pewnego indywiduum. Zastanawiać się, czy to nadal ten sam samochód. Okazało się, że moja praca zaczęła oddziaływać także na kierowców. Taycan zaczął mocno skupiać ich uwagę i wywoływać interakcje. Kiedy jeździłem nim po Warszawie stale byłem fotografowany, ludzie zagadywali.

Porsche Taycan jest samochodem dynamicznym, ale i elektryczny. Czy to miało dla Ciebie jakieś znaczenie? Czy tworząc obraz na kołach czerpałeś jakąś inspirację z Porsche – marki, która wniosła bardzo dużo do światowego designu?

Akurat ten model Porsche jest moim ulubionym. Jest dość niski i ma wydłużoną sylwetkę. Ja jestem fanem aut kombi. Umożliwiają mi bowiem przewożenie wszystkich przedmiotów, których potrzebuję w pracy, ale i podczas weekendów za miastem. Taycan też ma spory bagażnik. Dłuższe, a więc i większe auto dało mi też dodatkową przestrzeń na mój projekt. Myślę, że dynamika Taycana wpłynęła dość mocno na mój projekt. Chciałem by był równie dynamiczny.

Czy jakieś szczególne detale samochodu cię zainspirowały i chciałeś z nimi korespondować?

Oczywiście. Przede wszystkim było to logo. To ono, jego kolor, zainspirowało mnie do tego, by dodać okleinie złoceń. Płatki złota umieściłem na oczach twarzy. Efekt przerósł moje oczekiwania

W zależności od pory dnia i tego, jak pada światło te złocenia zmieniają swój odcień. Dzięki temu ten samochód stale się zmienia i stale inaczej „patrzy” na otoczenie. Chyba właśnie dzięki temu to pierwsze Porsche, za którym nie tylko ludzie się oglądają, ale i ono samo patrzy na otoczenie.

Wiem, że jeździłeś Taycanem trochę po mieście i miałeś okazję oglądać go z perspektywy różnych miejsc. To trochę tak, jakbyś sprawił, że twój mural stał się mobilny. Jakie to uczucie?

Przede wszystkim raz jeszcze zaznaczę. Samochód wzbudza na ulice spore emocje. Ludzie nawet klękali, by zrobić mu zdjęcie z dobrej perspektywy. Wszyscy się za nim oglądają i widzą wówczas też mnie we wnętrzu. Nie przywykłem do sytuacji, w której poruszam się czymś, co jest moją pracą. Do tej pory tworzyłem przecież na murach, a nie na karoseriach. Czułem się trochę, jak bym stał obok, któregoś ze swoich plakatów lub murali, a przecież po ich wykonaniu na ogół znikam jak najprędzej.

Ciekawe jest także to, że to faktycznie pierwsza z moich prac, która się porusza. Raz ją mogłem oglądać na tle zieleni parku, innym razem na tle starych kamienic poznańskiej Wildy czy Jeżyc. Okazuje się, że otoczenie ma spory wpływ na to, jak odbieramy pracę. Do tej pory tworząc murale nie miałem szansy tego doświadczyć w aż takim stopniu. To zupełnie nowe doświadczenie. To mobilny mural.

Jestem przekonany, że twój mobilny mural będzie chciał zobaczyć każdy. Poznaniacy stali się bowiem w sporym stopniu koneserami murali. Gdzie go będzie można zobaczyć?

Tu jest właśnie niespodzianka. Pojawia się on to tu to tam. Przemieszcza się z punktu A do punktu B. Być może niedługo będzie można go zobaczyć, gdzieś przy Art Corner by Porsche Centrum w Poznaniu.

A co to za miejsce?

Już 5 października salon Porsche Centrum Poznań wraz z Uniwersytetem Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu oraz domem aukcyjnym DESA Unicum otwiera Art Corner by Porsche Centrum Poznań. Będzie to nowe pełne designu i życia miejsce na mapie Poznania poświęcone sztuce

W zabytkowych wnętrzach kamienicy przy Alejach Marcinkowskiego 28 sam poprowadzę swoje warsztaty naklejkowe. Będzie można zobaczyć tu moje prace, ale ja sam jestem tylko drobnym elementem bogatego programu tego wspaniałego miejsca. Ciekawie zapowiadają się też aktywności związane z twórczością Magdaleny Abakanowicz. Podczas jednego z wydarzeń, będzie można spotkać się z jej wieloletnią asystentką.

Spodziewałeś się, że twoje prace niejako zejdą ze ścian i przyjadą samochodem, by znaleźć się w co tu dużo mówić, prawdziwej galerii?

Totalnie nigdy o tym nie myślałem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę artystą na pełen etat. Cieszę się z tego bardzo. To dobry czas na podsumowanie mojego projektu „Friendly Faces”. Nie sądziłem, że kiedyś w prawdziwej galerii będą mógł przeprowadzić odbiorców przez poszczególne etapy jego powstawania. Pokazać to, jak ja sam się zmieniałem — od czasów mieszkania studenckiego aż po Porsche Taycana i współpracę z Porsche Centrum Poznań.

Zastanawia mnie, jak zareagujesz, gdy nagle pojawi się ktoś, kto będzie chciał podobne dzieło sztuki mieć na swoim samochodzie? Porsche to design więc w naturalny sposób łączy się ze sztuką. Czy byłbyś gotowy umieścić swoje dzieło na przedmiocie, który nie do końca do Ciebie przemawia?

Miałem już wiele propozycji. Muszę czuć dany temat. Nie jestem w stanie zrobić czegoś wbrew sobie. Źle bym się czuł z tym że moja praca np. „jeździ”, na aucie, które ani mi się nie podoba albo gorzej moja praca powstała na zamówienie, które zostało mi w jakiś sposób narzucone, bo nie złapałem wspólnego flow z klientem. Właśnie dlatego często mówię „nie”. Nie podoba mi się ta sprzedajność, której często jestem świadkiem w świecie grafików.

Czy możemy liczyć na kolejne prace w Poznaniu?

Hehehe… Oczywiście.

Gdzie i kiedy?

Trzeba czujnie rozglądać się na mieście ale i w całej Polsce. One stale powstają. Podpowiem, że moje ulubione miejsca to Stare Miasto, Wilda, Jeżyce i Łazarz. Tam najlepiej właśnie się rozglądać. Wszędzie tam, gdzie jest stara zabudowa. Kocham miejsca nadszarpnięte miejscem czasu. Nie znajdziecie mnie na blokowiskach. To dla mnie zbyt uporządkowana przestrzeń. Zresztą ja lubię opuszczone budynki a nie spotyka się w Poznaniu opuszczonych bloków.


Someart

Urodził się w Grudziądzu w 1988 r. Jako nastolatek mocno pasjonował się fotografią oraz urbanartem. Wtedy postanowił przyjechać na studia do Poznania. Postanowił swe życie związać właśnie z tym miastem. Ostatecznie skończył studium z fotografii a na studiach wybrał kierunek związany z grafiką komputerową. Jest jednym z bardziej popularnych streeartowców w Poznaniu, choć jego prace zobaczymy w wielu miastach Europy ale i np. w Wietnamie.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

W strefie marzeń

W strefie marzeń

Gdynia | 10 października 2023

75-lecie sportowych samochodów Porsche i wydarzenia przekraczające granice