Czym jest dzisiejsza moda? Czy tylko odbiciem przeszłości, źródłem spekulacji, a może nadal fenomenem? Jakie problemy zaprzątają głowy projektantów? Komu tak naprawdę służy? Jaka jest rola użytkownika – czy jest jeszcze obiektem do ubierania, czy już tylko skarbonką, którą firmy odzieżowe próbują skraść i rozbić?
Het Nieuwe Instituut w Rotterdamie nie poszedł na skróty. Nie zorganizował kolejnej wystawy o modzie z czerwonym dywanem i ścianką. Nie skupił się tylko na produktach, ale pytaniach fundamentalnych i dzisiejszych. Otwarte we wrześniu pierwsze holenderskie Tymczasowe Muzeum Mody (czynne osiem miesięcy do 8 maja 2016 roku) ma sprawić, że dwa, a może nawet i trzy razy się zastanowimy, zanim następnym razem coś znowu kupimy. Muzeum angażuje do debaty, zmusza do refleksji, a nawet do przymierzenia i kupowania, ale zawsze z podtekstem, drugim dnem.
Tu nie znajdziecie tego co na „faszon łikach” w Mediolanie, Paryżu, Londynie, czy Nowym Jorku: nowości, blichtru, wybiegów i targowiska próżności. Zaczniecie się natomiast pytać, po co kolekcja za kolekcją, czy ktoś nas tu przypadkiem nie robi w balona? – W modzie wszystko już było, tymczasem projektanci wciąż udowadniają nam że „rewolucjonizują” pojęcie innowacji. Jak? Odnawiając stare wzory? Starając się nam sprzedać przeszłość jako przyszłość?! – mówi, nieco oburzony, Guus Beumer, dyrektor Het Nieuwe Instituut w Rotterdamie, oprowadzając mnie po wystawie. – Moda znalazła swój własny model przedłużenia za pomocą przeszłości jako niekończące się źródło inspiracji na przyszłość.
Holendrzy słyną z wystaw, które częściej konfrontują, pytają i edukują niż pokazują coś w sposób oczywisty i powierzchowny. Doskonale znamy to z Ventury Lambrate w Mediolanie, gdzie podczas Milan Design Week wystawiają się holenderskie szkoły i pracownie prezentując nam nowe trendy i kierunki. Tam nie ma łatwych pytań i łatwych odpowiedzi. Każdy temat jest zgłębiony, wręcz przepuszczony przez wyżymaczkę.
– W ten sposób Holendrzy zabijają modę, pokazują ją w sposób pragmatyczny, odzierają ją z naszego włoskiego romantyzmu i piękna, co stoi przecież u podstaw mody. Mnie, Włochowi, to się nie podoba, ale doceniam ten edukacyjny aspekt – mówi mi na wernisażu Tymczasowego Muzeum Mody Alessandro Gualieri, perfumiarz niszowej marki Nasomatto (mieszka w Amsterdamie, bo „we Włoszech się za dużo pracuje”).
Tymczasowe Muzeum Mody bada zjawisko mody we wszystkich jej zaskakujących formach i aspektach, łącznie z ciemnymi stronami, jak zobrazowaniem negatywnych skutków społecznych i ekologicznych.
Co dokładnie i kogo zobaczycie na wystawie? Sprawdźcie na: www.hetnieuweinstituut.nl