– Uważam, że zachodni świat nasycił się już produkcją masową i chce czegoś prawdziwszego. Modowa „biblia”, czyli brytyjski „Vogue” w kwietniowym numerze poświęcił kilkanaście stron na raport o etycznej modzie – mówi Luiza Jacob, projektantka, twórczyni autorskiej marki Dream Nation, blogerka.
Dbałość o środowisko i zrównoważony rozwój, często są powierzchowne. A co znaczy dla pani ekologia przy budowaniu marki i w stylu życia?
– Uważam, że zachodni świat nasycił się już produkcją masową i chce czegoś prawdziwszego. Modowa „biblia”, czyli brytyjski „Vogue” w kwietniowym numerze poświęcił kilkanaście stron na raport o etycznej modzie – mówi Luiza Jacob, projektantka, twórczyni autorskiej marki Dream Nation, blogerka.
Dbałość o środowisko i zrównoważony rozwój, często są powierzchowne. A co znaczy dla pani ekologia przy budowaniu marki i w stylu życia?
– Myślę, że żyjemy w czasach, w których ekologia jest obowiązkiem każdego świadomego, myślącego człowieka. W życiu i w pracy kieruję się słowami Ghandiego „bądź zmianą, którą chcesz widzieć na świecie”. Każdy z nas ma tą możliwość przynajmniej w zasięgu własnego podwórka. Moim „podwórkiem” są ubrania – to umiem robić najlepiej. Uważam, że wkładając coś na siebie można jednocześnie dać coś od siebie. Zwracamy już uwagę na to, co jemy, powinniśmy również zdawać sobie sprawę z tego, co nosimy, czyli jak i z czego nasze ubranie zostało wyprodukowane. A prawda często jest mało przyjemna. Np. 20 tys. rolników uprawiających bawełnę w konwencjonalny sposób umiera rocznie od zatrucia pestycydami a 200 tys. popełnia samobójstwa przez zadłużenia spowodowane kupowaniem pestycydów. Dlatego założyłam Dream Nation i dlatego piszę bloga w którym subiektywnie pokazuję fajny, ekologiczny design ze świata.
Skąd inspiracja do właśnie takiej firmy, bez aspiracji do wielkich pokazów i wysokiego krawiectwa. Czy miała Pani jakiś wzór do naśladowania?
– Projekt kolorowych, wygodnych ciuchów dojrzewał we mnie od ukończenia studiów projektowania ubrań na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Już wtedy czułam, że „pójdę” raczej w streetwear niż suknie wieczorowe dla celebrytek. Natomiast idea, że będzie to marka przyjazna ludziom i środowisku zrodziła się po kilku latach pracy w dużej międzynarodowej korporacji. Pracując tam otworzyły mi się oczy, zaczęłam drążyć ten temat. Bardzo polecam np. kanadyjski dokument sprzed prawie 10 lat, zatytułowany „Korporacja”. To był mój antywzór, wiedziałam, że chcę tworzyć zupełnie na odwrót.
Co czeka nas w przyszłości? Trochę górnolotnie wiele osób mówi, że świat wchodzi w nową erę wytwarzania i konsumowania dóbr. Gdzie jest w tym nowym świecie miejsce dla pani marki?
– Uważam, że zachodni świat nasycił się już produkcją masową i chce czegoś prawdziwszego. W krajach bardziej rozwiniętych takich jak Szwecja czy Dania ludzie coraz bardziej odchodzą od „sieciówek” w stronę marek niszowych, lokalnych czy ekologicznych. Machina zmian poszła w ruch. Modowa „biblia”, czyli brytyjski „Vogue” w kwietniowym numerze poświęcił kilkanaście stron na raport o etycznej modzie, a z sezonu na sezon coraz więcej fashion weeków organizuje „kącik” dla ekologii. Moja marka jest na tyle nowatorska, że została już w tym nowym świecie zauważona, o czym świadczą zaproszenia na fashion week do Amsterdamu i Vancouver. Niestety nie przewidziałam takiego zainteresowania i w tym roku nie skorzystam z zaproszenia, natomiast w przyszłym będę gotowa.
Proszę podać kilka nazwisk polskich projektantów mody, którzy są według pani ciekawi i wartościowi, zmieniający oblicze polskiej współczesnej mody?
– Polska moda ekologiczna to póki co kilka nazwisk ale myślę, że są na świetnym poziomie. Trzy marki, które cenię najbardziej to Joanna Paradecka, Maldoror i Wearso Organic.
Rozmawiała: DARIA LINERT
Więcej mody w najnowszym wydaniu magazynu „Design Alive”. Magazyn znajdziesz: tutaj. Prenumeratę zamówisz: tutaj
Więcej o marce Luizy Jacob na: www.dreamnation.eu