Tauron Nowa Muzyka to jeden z najważniejszych przeglądów muzyki z pogranicza elektroniki, jazzu i tanecznych rytmów. W miniony weekend 23-28 sierpnia odbyła się jubileuszowa, 10. już edycja festiwalu, która zgromadziła na terenach byłej Kopalni Węgla Kamiennego Katowice – wokół przestrzeni Muzeum Śląskiego tysiące wielbicieli ambitnych dźwięków i nowego brzmienia. Jednym z wydarzeń towarzyszących była Strefa Refleksji, w której Ewa Trzcionka prowadziła rozmowy „Design Alive – Śląsk. Był sobie las”. Na TNM pokazaliśmy też wystawę Design Alive Awards 2014.
Tauron Nowa Muzyka jest wydarzeniem konsekwentnym od początku istnienia. Jest marką, która gwarantuje najlepsze, nowoczesne brzmienia, zbierając w swoim programie czołowych twórców „elektroniki”. To festiwal, na który idziesz w ciemno, bo masz pewność, że organizatorzy przygotowali wspaniałe miejsce wypełnione muzyką z pogranicza gatunków, dla których spoiwem jak co roku staje się elektroniczny dźwięk. To wydarzenie, na którym spotykasz nieprzypadkową publiczność, która specjalnie dla zaproszonych do Katowic artystów przyjeżdża z różnych części Polski i Europy. W poszukiwaniu nowości – propozycji debiutantów, jak i znanych nazwisk – spotykamy ludzi znających się na muzyce, zorientowanych bardziej na dźwięki niż wakacyjną atmosferę festiwalu. Każdy ma swojego ulubionego wykonawcę i chętnie pozna kolejnych, wynurzających się z bogatego programu reprezentantów hip hopu, jazzu, czy nawet muzyki poważnej. Przez 10 lat istnienia dzięki Nowej Muzyce mięliśmy okazję posłuchać takich gwiazd jak Bonobo, Autechre, Fever Ray, Amon Tobin…
Przyjeżdżamy, słuchamy, poznajemy
Tauron Nowa Muzyka to oryginalne wydarzeniem również dzięki lokalizacji. Jako pierwszy w Polsce zaklina nowoczesne brzmienia w historycznych, industrialnych, pokopalnianych terenach, pokazuje dziedzictwo Górnego Śląska. To właśnie świetna przestrzeń jest drugim znakiem rozpoznawczym festiwalu. W tym roku organizatorzy udowodnili, że ich pomysły się nie skończyły, że nadal mogą nas zaskakiwać oryginalnym wykorzystaniem zarówno nowoczesnego oblicza Katowic, jak i tego tradycyjnego, industrialnego, jakże ważnego dla współczesnego miasta. Pojawiły się nowe koncepcje na to, gdzie można grać muzykę, co dla wielu było dużym zaskoczeniem. Festiwal dosłownie wchłania nowoczesną architekturę, dołączając do siebie nowe symbole Katowic. Ogromna powierzchnia od Muzeum Śląskiego, przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia, aż po Międzynarodowe Centrum Kongresowe, umiejętnie połączona w festiwalową całość odkrywała przed nami kolejne brzmienia. I to właśnie powiększająca się przestrzeń symbolizuje drogę, którą przez 10 lat przeszedł Festiwal Nowa Muzyka, zaczynając od małej sceny dla 1000 osób. Idąc konsekwentnie wytyczoną na samym początku drogą muzyki elektronicznej, pokazuje ją w wielu niestandardowych odsłonach, udowadniając, że dla doznań artystycznych warto przekraczać muzyczne granice.
Tegoroczny festiwal rozpoczął się od spektakularnego wydarzenia – występu genialnego Apparata. Sascha Ring i jego wspaniały ambient zyskał nowej mocy w „Świątyni muzyki” czyli okazałej siedzibie NOSPR. Choć każdy uczestnik Nowej Muzyki poszukiwał zapewne innych doznań, to jednak nie można pominąć występów z głównej sceny – Kate Tempest, Nilsa Frahma, czy też Kwabs. Nie zawiódł również charyzmatyczny Tayler The Creator. Cały program kolejny raz pokazał, że festiwal jest tym, co organizatorzy prywatnie lubią najbardziej, a my odbiorcy, zarażeni ich propozycją, poznajemy kolejne bogate pokłady muzyki elektronicznej. Przyjeżdżamy, słuchamy w skupieniu, poznajemy. Oprócz ruchu i beatu, często zatapiamy się również w delikatnych dźwiękach, co udowodnił chociażby koncert duetu Rhye. Dla niektórych „domem” stała się bardzo dobrze zaprogramowana scena Red Bull Music Academy, czy też Carbon Central, której kuratorem był Wojciech Kucharczyk. Wielkim wydarzeniem festiwalu był koncert zamknięcia, podczas którego wystąpił Jeff Mills z towarzyszeniem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
Rozmowy „Design Alive – Śląsk. Był sobie las”
Tauron Nowa Muzyka to zdecydowanie jedyny festiwal muzyczny tak silnie osadzony w tkance miejskiej, korzystający z jej industrialnego oblicza. I właśnie o naszym otoczeniu, pozostawiając na chwilę oko muzycznego cyklonu, wynurzając się z rytmu elektronicznych dźwięków, „Design Alive” zaprosił do Strefy Refleksji, w którym ukryta została opowieść o Górnym Śląsku. „Śląsk. Był sobie las” to rozmowy przeprowadzone przez Ewę Trzcionkę, redaktor naczelną „Design Alive”, w dwa festiwalowe wieczory. Wokół związków kultury i natury spotkali się znamienici goście – słynny śląski malarz Erwin Sówka, Adam Hajduga – socjolog, współtwórca Szlaku Zabytków Techniki oraz Industriady, Jan Krzeptowski-Sabała z Tatrzańskiego Parku Narodowego, Adam Godziek i Daniel Wahl z festiwalu Tauron Nowa Muzyka, architekt krajobrazu Katsuya Ise, Marek Zieliński z Ars Cameralis oraz Artur Madaliński i Marek Zieliński z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Górny Śląsk to aglomeracja naznaczona przemysłem, kojarzona z industrialnym dziedzictwem zarówno społecznym, jak i architektonicznym, podświadomie utożsamiana z kopalnianym krajobrazem. Choć widok obiektów związanych z tradycją górniczą, hutniczą, czy też energetyką jest nieodzownym elementem Katowic i miast sąsiadujących, to jednak aż 47 proc. powierzchni stolicy województwa stanowią lasy i parki. Takie otoczenie, styk kontrastujących ze sobą efektów działania natury i kultury człowieka, różnorodność i tradycja stały się inspiracją do tematyki poruszonej przez Ewę Trzcionkę w pierwszy dzień rozmów „Śląsk. Był sobie las”. Przewrotnie, bo na Śląsku właśnie, o naturze jako źródle kreatywności, inspiracji i nauki, związkach natury z kulturą, deficycie przyrody w codziennym życiu rozmawiali Erwin Sówka, Jan Krzeptowski Sabała, Adam Hajduga oraz Daniel Wahl. Pasjonaci regionu, przyrodnicy, artyści, twórcy, spojrzeli na naturę i kulturę z własnej perspektywy, własnych doświadczeń dzieciństwa, zawodu i pasji. – Ochoczo poruszamy temat ekologii, ochrony środowiska, a w rzeczywistości coraz częściej boimy się przyrody, oddalamy się od niej, widząc w górach, lasach zagrożenie, ryzyko, niebezpieczeństwo. Zamknięci w miastach, porzucając tereny wiejskie zapominamy o sile, jaką daje nam natura – mówiła Ewa Trzcionka.
Bez przeszłości nie ma teraźniejszości i nie ma przyszłości
Pierwszym z zaproszonych rozmówców był malarz prymitywista, twórca legendarnej Grupy Janowskiej, Erwin Sówka. Opowieść o jego życiu i twórczości stała się pięknym krajobrazem dla poruszanego tematu rozmów. – Urodziłem się na Giszowcu, o którym mówi się, że jest miasteczkiem-ogrodem. Każdy miał domek i każdy miał ogród, swoje marchewki, swoje warzywa i owoce. Każdy był samowystarczalny. Bida nam nie zaglądała w twarz. Wszystko wyglądało inaczej, w latach 40. po wojnie, przyroda była zauważalna mieliśmy stawy, kąpaliśmy się w nich. Jak to za bajtla wspinaliśmy się jak Tarzan – wspominał swoje lata dzieciństwa w Katowicach Erwin Sówka, którego prace podziwiać można w stałej kolekcji Muzeum Śląskiego w zbiorach plastyki nieprofesjonalnej. Dzieciństwo z przyrodą na Śląsku wspominał również Daniel Wahl, kulturoznawca, współtworzący Tauron Nowa Muzyka. – Urodziłem się w miejscu otoczonym przez parki, nigdy nie czułem deficytu przyrody jako takiej. Owszem widziałem z okien nieistniejące już kominy Huty Kościuszko. Z drugiej strony miałem jednak stawy. Był park nazywany Parkiem Żydowskim. Rosły piękne kasztanowce. Opuszczone ogródki działkowe, które dla nas dzieciaków były jak z filmu „Nad rzeką, której nie ma”, pewnie gdybym to zobaczył teraz wydałoby mi się to żartem, ale wówczas mieliśmy nasz własny małpi gaj.
– Bez przeszłości nie ma teraźniejszości i nie ma przyszłości. Bez odnoszenia się do tego, co nas kształtowało trudno powiedzieć, kim jesteśmy – stwierdził Adam Hajduga, opowiadając o znaczeniu tradycji industrialnej w naszym życiu. Poniekąd w kontrze do sił przyrody wskazywał, że tradycja przemysłowa to ważny element naszego życia. – Dla mnie zabytek industrialny ma taką samą wartość co zabytek barokowy, renesansowy, czy też średniowieczny. Nie można dopuścić do tego, by poszczególne dzieje pozostawiają swoje ślady, a po rewolucji industrialnej mamy wyrwę, nie zostaje nic. Owa fabryka, kopalnia, huta miała zdecydowanie większy wpływ na pojedynczego człowieka niż zamek, którym się teraz zachwycamy – podkreśla Adam Hajduga. O siłę, jaką daje nam przyroda i o obawy, które w nas generuje zapytany został również Jan Krzeptowski-Sabała z TPN: – Nowe pokolenie jest od przyrody odsunięte. Widzi się to w zachowaniach ludzi, którzy przyjeżdżają do naszego parku. Nagle okazuje się, że ludzie nie potrafią się odnaleźć w tej przestrzeni – na nierównym, śliskim terenie, z brakiem infrastruktury, gdzie musimy sobie sami radzić. Brakuje również praktycznej wiedzy o przyrodzie, młodzież w szkołach potrafi narysować strukturę błony fosfolipidowej, ale gdy wejdzie do lasu nie rozpozna trzech podstawowych gatunków drzew. Nauka przyrody jest bardzo teoretyczna, a przecież musimy widzieć, dotykać słyszeć, tak rozwija się również kreatywność – zaznaczył.
Ważna jest równowaga
Drugi dzień spotkań w Strefie Refleksji to przede wszystkim rozmowa z Adamem Godzkiem wokół tematu „10# Tauron Nowa Muzyka”. Oprócz wspólnego podsumowania, nasz gość zaznaczył, że to muzyka jest głównym bohaterem festiwalu i to właśnie na niej będzie zawsze skupiony. Dlatego tak ważne jest, by wszelkie wydarzenia towarzyszące, nie przybierały jednak na skali, ale były starannie dobierane i selekcjonowane. Tym bardziej cieszymy się, że rozmowy „Design Alive” kolejny już raz stały się częścią programu TNM. Podczas sobotnich rozmów „Śląsk. Był sobie las” spotkali się również kolejni twórcy. O znaczeniu przyrody w życiu prywatnym, jak i w pracy rozmawiali Artur Madaliński i Przemek Smyczek z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Marek Zieliński z Ars Cameralis wprowadził nas w wizję Katowic jako Miasta Ogrodów, zarówno w kontekście promocji miejsca, jak i koncepcji urbanistycznej. Ciekawe porównania przedstawił architekt krajobrazu profesor Katsuya Ise, nawiązując do japońskich ogrodów i japońskiego rozumienia przestrzeni w kontekście industrii, zwłaszcza tej śląskiej. – Tak naprawdę wszystko w przestrzeni będzie poddawane kontroli, zawsze doświadczymy ingerencji w przyrodę. Obserwując otoczenie, w którym się znajdujemy, nie ma miejsca, które nie byłoby dotknięte ręką człowieka. Podobnie jest w Japonii. Dlatego ważna jest równowaga, próba odpowiedzi na pytanie, jak bardzo ingerować, kontrolować przestrzeń. Odpowiedz znajdziemy w rożnych koncepcjach. Przykładem jest Park Kościuszki, wspaniale zorganizowana przestrzeń, która w połowie pozostawiona została właśnie naturze – podkreślił Katsuya Ise.
Strefa Refleksji stworzona w Międzynarodowym Centrum Kongresowym we współpracy z Tauron Nowa Muzyka, Ars Cameralis oraz Urzędem Marszałkowskim została zaaranżowana przez katowickie studio bro.Kat. Oprócz rozmów „Design Alive”, czytelni Ars Cameralis odbyło się tutaj wiele innych wydarzeń z pogranicza sztuki i designu – wśród nich między innymi warsztaty „Vitra – Chairless – Niewidzialne krzesło”, pokaz filmów Tomasza Dobrowolskiego, Dyskusyjne Koło Miejskie, czy też działania kreatywne z Centrum Warsztatowym Parostatek. Tauron Nowa Muzyka oprócz 4 dni świetnej muzyki to również prezentacja śląskiej kultury w różnorodnych aspektach. Na terenie nowo wybudowanego Muzeum Śląskiego, we współpracy ze sklepem Geszeft powstała strefa mody i designu, gdzie swoje prace prezentowali śląscy projektanci. Tuż przy wejściu na teren festiwalu mieliśmy okazję zobaczyć dwa kontenery, będące instalacją artystyczną zaprojektowaną przez Matyldę Sałajewską. Za brzmienie i dźwięki aktywowane naszym ruchem zadbała Asi Mina/Joanna Bronisławska.
Wiącej na: www.festiwalnowamuzyka.pl