Ewa Kumlin ze Svensk Form, czyli szwedzkiego instytutu zajmującego się wzornictwem oraz Cathrine von Hauswolff, organizatorka wystaw oraz konsultantka w Svenskt Tenn, sztokholmskim sklepie z designem założonym w 1924 roku w rozmowie z „Design Alive”.
Jak w Szwecji współcześnie postrzegacie problematykę designu?
Ewa Kumlin: – Zajmuję się promowaniem i popularyzowaniem designu, gdzie zastosowanie znajduje idea „good design for a better life”. Od lat mamy przeświadczenie, że design zmienia nie tylko nasze otoczenie, ale również nasze życie, które dzięki niemu staje się po prostu lepsze. Wszyscy stoimy przed tymi samymi pytaniami, bo wszyscy obserwujemy jak zmienia się świat. Design zajmuje się wszystkim, odpowiada na potrzeby, ale i troszczy się o ekologię, angażuje się również w życie społeczne.
Jaką rolę spełnia wobec tego współcześnie dizajner?
EK: – Dziś bycie dizajnerem to bardzo skomplikowana sprawa, trzeba odpowiadać sobie na mnóstwo pytań, które pojawiają się przecież każdego dnia. Muszą spoglądać na wiele aspektów współczesnego życia, spoglądać i na ekonomię, na technologię czy estetykę.
Cathrine von Hauswolff: – Obecnie projektowanie wiąże się z pracą zespołową, trudno zaprojektować przecież przestrzeń nie angażując się w badania z reprezentantami rożnych dziedzin i profesji. Razem, pracując w bardzo różnych dyscyplinach, rozwiązujemy problemy.
EK: – Pracując w instytucie zajmującym się wzornictwem wiem, że nie ma już odwrotu od pewnej zespołowości. Nieustannie pracuję wspólnie z architektami, inżynierami czy technologami.
Jak wygląda zespołowość, o której wspominacie? W Polsce często projektant chce być gwiazdą, a myślenie zespołowe nie jest jeszcze mocno rozpowszechnione.
EK: – Obserwuję takie zależności również na świecie. I taka postawa, z systemem gwiazdorskim obowiązywała jeszcze w latach 90. zeszłego wieku. Wtedy do takiego modelu przyczyniały się również media, które potrzebowały gwiazd, konkretnych osób stojących za konkretnymi przedmiotami.
CH: – Teraz na szczęście coraz trudniej mówić o gwiazdach, ponieważ dizajnerzy pracują razem, tworzą grupy, a gotowy produkt jest efektem pracy wielu osób. Dizajnerzy są częścią procesu. Zmieniają się również funkcje, jakie pełnią w procesie: czasami pracują jako producenci, jako specjaliści od PR, artyści i twórcy wizji czy idei. I starają się dbać o role, które pełnią w organizmie projektowym.
EK: – Teraz trwają nieustające dyskusje na temat roli projektanta, jego miejsca, systemu w którym się znajduje. W Szwecji ten proces odbywa się w skali 50 na 50, nazywamy go „fifty fifty process”, w którym określa się, na ile młody twórca jest dizajnerem a na ile producentem.
Zwracacie szczególną uwagę na procesowość designu. Społeczeństwo w Szwecji jest na to przygotowane? Proces stal się już wyznacznikiem szwedzkiego stylu?
EK: – Design powinien być czuły, rejestrować wszystkie zachodzące zmiany zaraz na samym początku, w chwili gdy pojawiają się pierwsze symptomy. Ludzie także potrafią reagować, czują jednak wciąż, że mamy pewną historię, tradycję a także otwarte na innowacje społeczeństwo,
Obecnie mamy naprawdę ogromną różnorodność stylów i wpływów, nawet w kwestii podstawowego oglądu świata. Pracują u nas przedstawiciele różnych krajów i kultur. To też wpływa na pracę projektową. I jeśli dzisiaj spoglądamy na tzw. szwedzki design, nie ma jednej dominanty, to raczej efekt przenikania się różnych zjawisk. Zmiana następowała w pewnym określonym czasie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
CH: – Nawet u nas, w Svenskt Tenn zauważam, że ludzie zmieniają podejście do wzornictwa. Mówią, że ta różnorodność jest taka bardzo szwedzka.
EK: – Jeśli pracuje się w zespole o rożnych kompetencjach wówczas można uchwycić cały tzw. proces zachodzący w designie. Zawsze jest problem, w którym momencie dizajner pojawia się w procesie, a powinien być przecież już od samego początku. W dużych firmach mają już tego świadomość, projektant jest pełnoprawnym uczestnikiem procesu od samego początku, już na etapie briefingu, wstępnego researchu.
Czego Szwedzi starają się odszukać w designie?
EK: – Podstawowa kwestia w postrzeganiu designu w Szwecji to funkcjonalność. Dzieje się tak od lat. Funkcjonalność jest wpisana w naszą tradycję, i od pewnego czasu zauważamy zainteresowanie naszą tradycją, związaną właśnie z funkcjonalnością. Jest to choćby nawiązanie do pracy rzemieślników i wytwarzania przedmiotów w dawnych technikach.
CH: – Mamy Svensk Tenn, który mocno kojarzy się ze szwedzkim stylem. Ma wciąż tą samą misję, jaka towarzyszy nam od lat, tzn. promocji designu, dobrego a niekoniecznie szwedzkiego. Młoda generacja zaczyna spoglądać w przeszłość, sięgać do tradycji, do historii. Stąd bierze się zainteresowanie rzemiosłem, i nie tylko w celach badawczych. Rzemiosło trzeba pielęgnować, troszczyć się o nie, starać się uchronić je przed zapomnieniem. To także szansa dla was w Polsce, przecież wiele umiejętności zachowaliście, drzemią w waszych rękach.
Czy jest szansa, aby mocniej zacieśnić więzi między polskimi a szwedzkimi projektantami? Wasza wizyta w Polsce miała chyba również i takie przesłanie.
CH: – Miałyśmy mnóstwo spotkań, także z projektantami, odwiedziłyśmy Warszawę, widziałyśmy wystawy. To wszystko uzmysławia nam, jak duże zmiany zachodzą również u was w kwestii podejścia do designu.
EK: – W przyszłości chcielibyśmy nie tylko pokazywać wystawy, choć taka forma prezentacji jest niezwykle istotna. Równie istotne mogą stać się również spotkania pomiędzy polskimi a szwedzkimi projektantami, chcielibyśmy takie spotkania organizować już od jesieni tego roku.
Czyli w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia?
EK: – Nie tylko w Polsce, w Szwecji również. Wsparcie dla designu oferują np. środowiska rządzących, zdając sobie sprawę z tego, że publiczne przestrzenie, usługi to także domena designu. Więc nasza misja wciąż ma poważną rację bytu.
CH: – To także kwestia samego dostrzegania designu. Aby nie był kojarzony tylko z meblami czy tym wszystkim, co mamy w domach. Trzeba zmieniać myślenie. Myślę, że jesteśmy na początku pewnej interesującej drogi, którą np. wyznacza nam recykling i coraz większe nim zainteresowanie, a właściwie jego możliwościami. Ta droga może potrwać przez kilkanaście najbliższych lat. I to już nie tyle pytanie o jakość przedmiotów, ale inne użycie materiałów.