– Jestem jak gąbka, która chłonie wszystko, co napotka po drodze, a gdy się ją we właściwym momencie ściśnie, to wypływają z niej pomysły – mówi znany francuski projektant Christophe Pillet, który zdobył międzynarodowe uznanie za jakość i skalę swojej twórczości.
Christophe Pillet jest on jednym z nielicznych francuskich projektantów, który zdobył światową sławę w projektowaniu wnętrz hoteli, butików oraz kierowaniu projektów artystycznych w USA, Wielkiej Brytanii i Japonii. Tworzy też przedmioty użytkowe, w tym meble, które wzbudzają zachwyt wśród odbiorców. Od kilku lat współpracuje z polską firmą Profim, projektując dla niej meble.
W którym kierunku Pana zdaniem podąża design i czy jest to dobry kierunek?
Christophe Pillet: – Przez ostatnich 20 lat cała sztuka, nie tylko design, ale również jej inne nurty zajmowały się tym, aby zredefiniować zachodnią tradycję. Do tej pory wszystko obracało się wokół łączenia starych elementów z nowymi i patrzenia wstecz z nostalgią. W tej chwili mamy do czynienia z dużą zmianą, ponieważ przestajemy patrzeć na przyszłość jak na coś wrogiego, a zaczynamy jak na coś, co może nieść ze sobą szczęście. Obserwuję nurt, polegający na tym, że to co przez ostatnie 20 lat było zapomniane jest ponownie odkrywane. I mam tu na myśli zarówno nowe technologie, jak i sztukę oraz design.
Czy projektując, wyobraża sobie Pan odbiorcę swoich prac, jaki on jest, co lubi robić i czym się zajmuje?
– Mniej więcej sobie wyobrażam, ale to nie jest tak, że projektuję dla konkretnego odbiorcy, czyli dla tej pani czy dla tamtego pana. Nie myślę o jednostce, ale raczej grupie ludzi, którzy są odbiorcami moich prac i mają pewne oczekiwania wobec produktów i ich funkcji. Raczej o populacji, której sam jestem częścią, więc projektuję dla rzeszy odbiorców.
Skąd Pan czerpie inspiracje i pomysły?
– Z bardzo, bardzo, bardzo wielu miejsc (śmiech). Jestem jak gąbka, która chłonie wszystko, co napotka po drodze, a gdy się ją we właściwym momencie ściśnie, to wypływają z niej pomysły. Jednak w momencie, kiedy projektuję, nie skupiam się na inspiracji, bo ona nie jest mi na początku potrzebna. Najważniejsze w tym momencie są powody, zatem skupiam się na tym, po co mam stworzyć dany przedmiot. W momencie, kiedy przybiera on już konkretną formę, kiedy go już widzę, to wtedy przychodzi czas na inspirację. Jednak na samym początku chodzi o powody, dla których projektuję.
Czy ma Pan jakiś ulubiony materiał, tworzywo, które wykorzystuje do swoich projektów?
– Proszę sobie wyobrazić, że zapytam panią czy ma jakieś ulubione słowa, z których lubi korzystać i czy przed pisaniem wybiera te, które mają się znaleźć w danym artykule. Oczywiście nie! Dla mnie najważniejsze są kolory i kształty, w związku z tym to jest coś, co wybieram w zależności od tego, co chcę przekazać. Nie myślę o tym, jakich słów chcę użyć do danej historii. Nawet jeśli by tak było, że mam jakiś ulubiony materiał, na przykład drewno, to już po tym, jakbym zaprojektował z niego jakąś ilość krzeseł, to bym miał go dość.
A co lubi Pan najbardziej projektować?
– Przykro mi, ale nie mam nigdy takich jasnych odpowiedzi. Lubię projektować zarówno krzesła, łyżki jak i wnętrza hoteli czy restauracji. Niezależnie od tego co projektuję, to najważniejsze dla mnie jest to, co przekazuję ludziom wraz z moim projektem. Nie jest ważne medium, którym się posługuję, ale idea, która stoi za tym, co tworzę.
A co w takim razie chce Pan przekazywać ludziom poprzez swoje prace?
– Moje przesłania są bardzo różne, w zależności od konkretnego projektu. W tej chwili na przykład siedzimy na krzesłach zaprojektowanych dla firmy Profim, która produkuje meble biurowe, które kojarzą się z czymś zupełnie innym, niż to, co widzimy. Te meble są ciepłe, kobiece, w pastelowych kolorach i jest to coś innego, niż byśmy mogli się spodziewać. W tym przypadku chciałem przekazać ludziom, że można mieć funkcjonalne siedziska biurowe, które jednocześnie będą przyjazne, miłe w odbiorze, delikatne. W tym przypadku takie było moje przesłanie dla odbiorców, natomiast to nie jest tak, że jest ono uniwersalne za każdym razem. Bo zawsze jest jakiś inny cel mojego projektu. Zatem, jeśli chodzi o sens mojego życia jako projektanta oraz pytanie po co projektuję i na czym się skupiam, to tak naprawdę bardziej zależy mi na ludziach, niż na produkcie. Poprzez przedmioty, które projektuję tworzę środowisko, w którym poruszają się odbiorcy moich prac i dzięki temu w jakiś sposób je kształtuję. Tworzę odpowiedni kontekst, który sprawia, że na przykład ludzie są szczęśliwsi, albo są milsi dla siebie. W związku z tym mogę być w pewnym sensie reżyserem tego, co się wokół nich dzieje. Ludzie są aktorami, a ja poprzez swoje projekty reżyseruję ich zachowanie i emocje.
Minimalizm i proste, lekkie formy to cechy charakterystyczne Pana prac. Czy nigdy nie miał Pan ochoty stworzyć czegoś pełnego przepychu, na przykład w stylu glamour?
– Próbowałem, ale zawsze wychodzi paskudnie! Nie wiem jak to robić (śmiech).
To znaczy, że bardziej czuje się Pan w prostych i lekkich formach?
– Trudno mi się pracuje z ornamentami i zdobieniami. Bardzo często spotykam się z tego typu prośbami, zwłaszcza jeśli chodzi o architekturę budynków czy wnętrz. Klienci chcą, abym projektował mieszkania z takimi dekoracjami, ale ja się w tym nie czuję dobrze. To nie jest mój język. To tak, jakby mnie pani poprosiła, abym powiedział coś po chińsku. Mogę udawać, że mówię, ale nie jestem w tym dobry, więc ornamenty i dekoracje nie są moje. Chciałbym, ale nie potrafię.
A czy jest jakiś przedmiot, którego nie odważyłby się Pan zaprojektować i nie zrobi tego nigdy?
– Jest wiele takich rzeczy. Takich, które nie są potrzebne, nie są dobre i nie służą życiu, niefunkcjonalne i nieużyteczne. Przede wszystkim ja nie wybieram tego co tworzę, ale ludzi z którymi współpracuję. Jeżeli czuję, że chcę z nimi spędzić na przykład dwa lata na projektowaniu, to super, ale są też tacy, z którymi nie chciałbym być nawet minuty i wtedy takie projekty odrzucam.
Jakie jest Pana największe marzenie w kontekście swojej kariery?
– To jest trudne pytanie. Pracuję już od wielu lat i w tym czasie poznałem bardzo dużo interesujących ludzi, poznałem mnóstwo miejsc, byłem w różnych krajach i przy okazji wiodłem ciekawsze życie, robiąc coraz ciekawsze projekty. W związku z tym, jeśli chodzi o moje marzenia na przyszłość, to chciałbym, aby było równie ciekawie i miło przez kolejnych 20 lat mojej pracy.
Christophe Pillet
Doskonała znajomość zmysłowości i subtelność uczyniły z niego jednego z nielicznych francuskich projektantów, którzy zdobyli światową sławę w projektowaniu hoteli, butików oraz kierowaniu projektów artystycznych w USA, Wielkiej Brytanii i Japonii. Projekty sygnowane jego nazwiskiem są nierozerwalnie związane z najlepszymi prestiżowymi markami, między innymi: Lacoste, Jean-Claude Jitrois, Catherine Malandrino, Lancel, Le Tannneur International. Dla Profim zaprojektował premierowe kolekcje: Chic, Chic Air oraz stoliki uzupełniające linię Chic.