Na pytanie dlaczego wybrała fotografię odpowiada, że nie wyobraża sobie siebie w innej roli. Fotografia jest jej pasją od 15. roku życia, specjalizuje się w sesjach portretowych, wnętrzarskich oraz produktowych. Oto Weronika Trojanowska.
Pamiętasz swoje pierwsze chwile z fotografią?
Weronika Trojanowska: – To zawsze było coś więcej niż hobby. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy jako nastolatka znalazłam w piwnicy mojego rodzinnego domu stary aparat Practica MTL 5B. Należał do mojego dziadka Heńka. Poczułam wtedy, jakbym znalazła prawdziwy skarb. Od momentu „wypstrykania” pierwszego negatywu i wywołaniu odbitek w szkolnej ciemni, wiedziałam, że chcę studiować fotografię na ASP w Poznaniu i że fotografią będę zajmować się na co dzień.
Kro jest Twoim wzorem?
Jako fotograf podziwiam wielu artystów (nie tylko fotografów) za ich technikę, umiejętności, wyobraźnię i wyczucie, ale nie ma takiej jednej postaci, która w jakiś szczególny sposób oddziałuje na mój sposób fotografowania. Jako człowiek mam wielu idoli wśród bliskich mi ludzi. Są to moi rodzice, mąż, rodzeństwo, przyjaciele, którzy wnoszą wiele dobra, wsparcia, miłości i empatii w życie innych. Wzorem są dla mnie ludzie, którzy potrafią bezinteresownie pomagać innym.
Dlaczego zajęłaś się fotografią?
Nie wyobrażam sobie innego zajęcia! To dziedzina, w której czuję, że naprawdę się spełniam. Poprzez zdjęcia, zarówno te robione komercyjnie jak i prywatnie, przemycam cząstkę siebie. Lubię dzielić się w ten sposób swoją perspektywą z innymi. Patrząc na świat przez obiektyw czuję, jakbym poruszała się w innej rzeczywistości. Lubię obserwować otoczenie i ludzi, zatrzymywać w kadrze to, co w danym momencie jest dla mnie piękne czy interesujące. Zdjęcia mają niesamowitą moc – zwłaszcza portrety. Bardzo lubię pracować z ludźmi, bo podczas tych sesji powstają obrazy zawierające nie tylko emocje, ale to „coś” wyjątkowego, co dana osoba w sobie ma, co stanowi jej charakter i duszę. Zdjęcie jest dla mnie wynikiem dialogu między fotografem a modelem. W ułamku sekundy pojawia się jakiś gest, który może zupełnie zmienić kontekst całej sesji. Takie momenty lubię łapać najbardziej.
Jaki jest Twój rytm pracy?
Lubię zaczynać dzień na spokojnie i razem z mężem celebrować śniadania. To taki nasz mały, poranny rytuał. Jednego dnia pracuję przy komputerze, innego w studio na planie zdjęciowym, kiedy indziej przy sesji na lokacji. Przy mniejszych projektach pracuję w pojedynkę, innym razem na dużych planach zdjęciowych z kilkunastoosobową ekipą. Bywają tygodnie, podczas których pracuję bardzo intensywnie, zdarza się, że sesje trwają od 7:00 do 22:00, przez kilka dni z rzędu. Na szczęście są też luźniejsze momenty i wtedy przychodzi czas np. na jogę w moim ukochanym Domu Kultury Jogi, spontaniczny wyjazd na kilka dni do rodziny do Wrocławia albo po prostu czytanie książki czy oglądanie filmu na kanapie.
Miewasz jakieś przygody?
Każde zlecenie jest dla mnie nową przygodą i kolejnym wyzwaniem. Nawet kiedy już po raz kolejny fotografuję wnętrze lub produkt, za każdym razem jest inaczej i wyjątkowo. Do każdego tematu podchodzę w indywidualny sposób. Dzięki swojej pracy zwiedziłam wiele krajów, poznałam niesamowitych ludzi i ich historie.
Jakiś czas temu w ramach projektu arteterapeutycznego wykonywałam sesję portretową w żeńskim zakładzie karnym. Było to dla mnie duże przeżycie, które uzmysłowiło mi, jak jedna zła decyzja może zmienić całe życie i jak trudno jest je potem odzyskać. Przed przystąpieniem do tego projektu byłam pełna obaw, nie wiedziałam, jak uczestniczki zareagują na moją obecność. Okazało się, że wystarczyła chwila normalnej rozmowy i potraktowanie ich z szacunkiem, żeby dojrzeć dobro i zagubienie tych osób. Jestem wdzięczna za to doświadczenie, dzięki któremu jeszcze bardziej doceniłam to, co mam.
Fotografia pozwala zbliżać się do tych dziedzin, z którymi na co dzień nie mam styczności. Miałam okazję zobaczyć od środka fabrykę produkującą specjalistyczny sprzęt medyczny, obserwowałam linie produkcyjne w fabrykach mebli, a raz nawet znalazłam się na sali operacyjnej. Jeśli chodzi o wpadki w pracy, zawsze staram się przeciwdziałać niż gasić pożary i na szczęście żadna spektakularna porażka czy przygoda do tej pory mi się nie przytrafiła. Natomiast jeśli chodzi o życie codzienne, to byłoby trochę więcej do opowiadania.
Opowiesz nam o swoim ulubionym sprzęcie?
Sprzęt traktuję bardziej jako narzędzie do osiągnięcia określonego technicznie rezultatu, a realizując konkretny projekt najbardziej cenię dobrze dobrany zespół zaufanych ludzi. Przez ostatnie lata korzystam wyłącznie ze sprzętu cyfrowego, ale od jakiegoś czasu ciągnie mnie znowu do fotografii analogowej. Póki co, czasem używam Polaroida podarowanego przez przyjaciół na urodziny.
Współpracujesz na stałe z projektantami lub markami?
Tak, mam stałych klientów, z którymi pracuję systematycznie. Jest kilka firm, które co jakiś czas wracają z nowymi projektami, dostaję też dużo zapytań o sesje od zupełnie nowych klientów. Najdłużej współpracuję z firmą Noti, od której tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z fotografią mebli i designu. To marka bardzo bliska mojemu sercu i bardzo chciałabym w tym miejscu podziękować założycielowi, panu Ryszardowi Balcerkiewiczowi, za zaufanie, jakim mnie obdarzył, gdy byłam jeszcze początkującym fotografem. Z Noti współpracuję już od około 8 lat, w ciągu których miałam możliwość wykonania sesji z najlepszymi polskimi projektantami oraz ich najnowszych kolekcji wdrażanych na rynek.
Co Cię inspiruje?
Podróże, przyroda, ludzie i rozmowy z nimi. Już samo planowanie kolejnych wyjazdów sprawia, że żyję. Dzięki podróżom odkrywam nie tylko nowe kultury czy miejsca, ale również siebie. A do złapania inspiracji często wystarczy jedno zdanie, słowo, muzyka czy zapach i już moja wyobraźnia zaczyna swoją podróż.
Masz swoje ulubione miejsce na ziemi?
Cały czas jestem jeszcze na etapie poszukiwań. Jedno jest pewne – w tym idealnym miejscu na pewno będzie ciepło i mnóstwo słońca.
Jakie są Twoje najbliższe plany?
Gdy tylko sytuacja na to pozwoli, chciałabym spędzić trochę czasu w Portugalii, a następnie wybrać się do Uzbekistanu i Kazachstanu. Na wiosnę chciałabym również wrócić na miesiąc lub dwa do Wiednia, ponieważ czuję niedosyt po moim ostatnim dłuższym pobycie. To miasto, w którym bardzo dobrze się czuję i jeszcze wiele mam do odkrycia. A tymczasem chcę uporządkować i opublikować zdjęcia z moich dotychczasowych podróży i zrealizować swoje projekty, które czekają spisane w zeszycie zdecydowanie za długo.
Więcej na: www.werqe.pl