Dyskusja na temat narodowości różnych zjawisk, idei czy aktywności ma swoją historię. Pytanie o narodowość designu padało ostatnio już kilkakrotnie, stawiają je również architekci. Ostatnio ci uczestniczący w szczecińskim Westivalu. Była to już siódma edycja festiwalu Sztuka Architektury, który na stałe wpisał się w kalendarz szczecińskich wydarzeń kulturalnych. Jego organizatorzy – szczeciński oddział SARP w tym roku postanowił zaprosić do kuratorowania dwóch twórców zewnętrznych: Tomasza Malkowskiego oraz Marcina Szczelinę z Architecture Snob.Dyskusja na temat narodowości różnych zjawisk, idei czy aktywności ma swoją historię. Pytanie o narodowość designu padało ostatnio już kilkakrotnie, stawiają je również architekci. Ostatnio ci uczestniczący w szczecińskim Westivalu. Była to już siódma edycja festiwalu Sztuka Architektury, który na stałe wpisał się w kalendarz szczecińskich wydarzeń kulturalnych. Jego organizatorzy – szczeciński oddział SARP w tym roku postanowił zaprosić do kuratorowania dwóch twórców zewnętrznych: Tomasza Malkowskiego oraz Marcina Szczelinę z Architecture Snob. To na nich spoczywał ciężar przygotowania merytorycznego imprezy, a także wystawy głównej.
– Zainspirowało nas pytanie, które zadał minister spraw zagranicznych: Czy istnieje polski styl w architekturze? Zdecydowaliśmy się odpowiedzieć na pytanie, czym więc jest ta polska architektura, o ile w ogóle jest. Odwołaliśmy się również do słów Rema Koolhaasa, jednego z najsłynniejszych współczesnych architektów, który w przyszłym roku będzie kuratorem największej imprezy architektonicznej na świecie, a więc Biennale Architektury w Wenecji. Często porusza temat tożsamości architektury, w tym także jej narodowości. W jego ujęciu narodowość jest tą wartością, którą jeśli zatracimy, utracimy właściwie wszystko: wartość architektoniczną i własną tożsamość – przyznaje Malkowski. – Wątki tożsamościowe to tematy wszystkim najważniejszych festiwali architektonicznych na świecie. Podejmujemy jeden z tych wątków pytając o to, czy istnieje polski styl i polska architektura? A jeśli jest, to jakie ma cechy, czym się charakteryzuje. Pytanie o narodowość w architekturze potraktowali głębiej jako pytanie o naszą tożsamość – dodaje Szczelina, drugi z kuratorów.
Na ekspozycji postanowili nie pokazywać architektury w sposób dosłowny, bardziej zainteresowały ich zjawiska oraz problemy. Wystawa zagościła w nowych przestrzeniach wystawienniczych – szczecińskiej Trafostacji, czyli nowej galerii sztuki współczesnej. To tam ogniskowało się festiwalowe życie, to tam wciąż można oglądać wystawę główną, nawiązującą do przewodniego hasła tegorocznej edycji, a więc „Made in… architektura narodowa?”.
Wykorzystując dużą kubaturę budynku wystawa bardzo śmiało zaproponowała nam dyskurs na temat współczesnej polskiej architektury, jej konotacji, jej funkcjonowania w kilku „światach równoległych”. Stąd tak wiele uwagi wystaw poświęca domom typowym, których fala zalewa Polskę od morza po Tatry. Takie same domy powstają jak na linii produkcyjnej, są zwielokrotniane, pracownie oferujące takie realizacje potrafią rocznie stworzyć nawet 300 projektów. W tym zestawieniu nie zabrakło rozwiązań alternatywnych, w tym m.in. propozycji Roberta Koniecznego czy JEMS architekci, gdzie dla odmiany dobry projekt (także domu typowego, który może pojawić się na różnych działkach) może powstawać i kilka lat.
Projektów, idei, sugestii na wciąż trwającej ekspozycji znajdziemy więcej: możemy poszukać odpowiedzi dlaczego w Polsce wciąć taką popularnością cieszy się pasteloza na osiedlach, czy gdzie tkwią źródła pomysłowości osób, tworzących tzw. witacze w miejscowościach zarówno dużych, jak i zupełnie niewielkich.
Uzupełnieniem tematyki podjętej w wystawie głównej stała się konferencja z udziałem architektów czy teoretyków w Książnicy Pomorskiej. Wyjątkowe okazały się wydarzenia pośrednio związane z festiwalem – czyli zwiedzanie wciąż powstających dwóch nowych obiektów, które już dziś bywają nazywane „nowymi ikonami” Szczecina – Filharmonii im. Karłowicza oraz Centrum Dialogu Przełomy. Oba znajdują się w bliskim sąsiedztwie, oba wpółtworzą nową tkankę miasta.
Wyjątkowi byli też goście: z liczną publicznością spotkał się Filip Springer, autor książek poświęconych polskim przestrzeniom publicznym i piętnujących złe rozwiązania. Springer – z wykształcenia archeolog – deklaruje wyraźnie, że nie jest architektem, dlatego nie boi zadawać się pytań, nawet tych najbanalniejszych. Zapytany, skąd pojawiły te jego zainteresowania, a których efektem są kolejne książki, bez ogródek odpowiedział: – Z wkurzenia.
Czy istnieje polski styl, czy w ogóle istnieje polska architektura – to wciąż pytania otwarte. Tegoroczny Westival z pewnością stal się przyczynkiem do szerszej dyskusji na ten temat.
Więcej: www.westival.pl