Dom i biuro krakowskiej architektki wnętrz to hołd złożony przedmiotom z drugiej ręki. – Każdego dnia, kiedy schodzę do biura przepełnia mnie energia tego miejsca, a bliskość natury, która jest tu dosłownie na wyciągnięcie ręki szybko tonuje każde, nawet najbardziej nerwowe sytuacje zawodowe – mówi architektka Agnieszka Brzostek.
Z czym kojarzą się katalogi gotowych projektów domów, z których każdy ma swoją nazwę? W pierwszym odczuciu – na pewno nie z wyselekcjonowanym designem. A jednak, projekt domu Emil, będący jednym z takich właśnie „gotowców” przez blisko półtorej dekady służył swoim pierwszym właścicielom. Kiedy jednak nadszedł czas rozstania, jego potencjał dostrzegła Agnieszka Brzostek, prowadząca w Krakowie autorską pracownię AB Concept Design, specjalizującą się w projektach wnętrz hoteli, domów i apartamentów. I tak rozpoczęła się ewolucja „Emil House” w podkrakowskiej Dolinie Kluczwody, która uchodzi za jedną z najpiękniejszych w Małopolsce.
Z zewnątrz Emil zmienił się bez wyraźnej ingerencji w pierwotną formę. Zyskał jedynie większe przeszklenia oraz drewniany pancerz wykonany z gontu modrzewiowego.
Z kolei wewnątrz zagubiona pierwotnie w mnogości mniejszych pomieszczeń przestrzeń, odnalazła się w formacie nowoczesnego open space-u. Wszystkie ściany konstrukcyjne poza elewacyjnymi zastąpiły stalowe belki, malowane na czarno, eksponowane i wsparte na surowych, żelbetowych słupach. Podłoga wykonana z włoskich spieków lastryko korespondować ma z surowymi betonowymi sufitami.
Aranżacja wnętrza zasadza się na prostej dychotomii: otwarty parter z przewagą betonu, bieli i szarości (ta przestrzeń służy pracy, spotkaniom i ekspozycji obrazów i fotografii oraz sztuki użytkowej) i piętro, prywatne i przytulne wykonane w większości z ciepłych materiałów. Całość połączyły nadwieszone schody, oblicowane płytkami wielkoformatowymi. Wrażenie ich lewitacji podbija gruba tafla czarnego szkła osadzonego w przesuwnym włazie prowadzącym do piwniczki na wina, miód i przetwory.
Przy wejściu stanął rząd odnowionych foteli kinowych. Zanim tu trafiły przebyły długą drogę: z Belgii do Holandii, a stamtąd na pchli targ do Berlina, który Agnieszka traktuje jak swój drugi dom. Za przeszkloną, mleczną ścianą z dużymi drzwiami kryje się… pokój rowerowy w którym króluje rama roweru Bianchi, model Stelvio w kolorze Celeste – pozostałość rzadkiego, jubileuszowego okazu jednośladu zakupionego w małym sklepiku pod toskańskim Montepulciano. To na niej Agnieszka pokonywała pierwsze kilometry ucząc się ukochanego kolarstwa szosowego. Na niej również zdobywała pierwsze monumentalne podjazdy Dolomitów i Alp, w tym słynną włoską przełęcz Stelvio, od której rama zyskała nazwę.
Meble w części kuchennej, którą wyznacza wyspa, wykonano ze stali szczotkowanej. Płytki na ścianie to Diesel Living inspirowane szprosowymi przeszkleniami budynków fabrycznych.
Ceramiczna mozaika imituje fakturę szkła zbrojonego, spękanych szyb, a wszystko osadzone w stylizowanych na nieco pordzewiałe, aluminiowe ramki. Sama wyspa z dębowym blatem przypomina rzeźbę wykonaną na zamówienie z surowej stali walcowanej, podobnie zresztą jak drzwi wejściowe.
Przy drzwiach, na ścianie wisi stalowe Rondo Oskara Zięty, korespondujące ze stojącym vis a vis krzesłem Origami. To projekt dyplomowy architektki wykonany z aluminium. Dalej szafka muzyczna w stylu lat 50. również jej autorstwa, zrealizowana w starym stylu z płyty stolarskiej, forniru z politurą na szelaku; mieści kolekcję płyt winylowych, które Agnieszka przywozi z podróży podobnie meble. Dla przykładu… lampa Jielde przyjechała w dwóch częściach w bagażu podręcznym z Paryża. Z kolei z Berlina architektka przywiozła stolik w oryginalnej, kielichowej formie, wykonany z włókna szklanego. Projektantka odnowiła go własnoręcznie, warstwa po warstwie zdzierając powłoki starych farb.
Są też nowe akcenty, jak stół konferencyjny projektu Karima Rashida. Żeby go wstawić, część tarasu Agnieszka musiała obudować szkłem, zyskując dodatkową przestrzeń, którą w razie potrzeby można odciąć od reszty lnianymi zasłonami na szynie. To właśnie tu na co dzień projektuje i spotyka się z klientami.
– Cieszę się, że mogę pracować i żyć w takim środowisku – uśmiecha się Agnieszka Brzostek.