– Nawet nie wiem, czy to, co robię, jest projektowaniem. Mam przeczucie, że nie ma już amerykańskiego designu, jest tylko Instagram – mówi Ellen Pong.
Młoda projektantka ukończyła historię sztuki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i nigdy nie chodziła do szkoły projektowania, zajęła się jednak produkcją mebli ceramicznych, które zdobywają uznanie na scenie designu kolekcjonerskiego. – Tworzenie mebli z ceramiki to niezbyt rozsądny pomysł, ale otwiera mnóstwo możliwości. To o wiele bardziej ekscytujące niż trzymanie się utartych schematów.
Takie podejście do projektowania wydaje się dzisiaj szczególnie odświeżające.
Ellen Pong pochodzi z Zachodniego Wybrzeża, dorastała na przedmieściach Seattle, a obecnie mieszka i pracuje w nowojorskim Queens.
W swobodnych formach swoich projektów łączy inspiracje zarówno z północno-zachodniego Pacyfiku, jak i z tłocznych ulic Nowego Jorku.
Być może to właśnie „amatorskie oko”, gwarantujące świeżość i dowolność form, jest dziś jakimś rozwiązaniem?
Jej proces twórczy często trwa tygodniami – każda lampa, krzesło czy wazon powstaje metodą ręcznego lepienia. Finalne projekty balansują między absurdem a codzienną użytecznością, między rzemiosłem a konceptualnym podejściem do formy.
Mimo silnego zakorzenienia w ceramice Pong stale rozważa poszerzenie repertuaru materiałów. W jej twórczości pojawiają się już elementy ze szkła, stali czy drewna.
Eksperymenty z różnymi tworzywami to kolejny krok w jej rozwoju – choć sama żartuje, że wciąż nie nauczyła się obsługiwać piły stołowej.