Festiwal Tauron Nowa Muzyka w miniony weekend pokazał to, co najlepsze w muzyce elektronicznej, a „Design Alive” po raz trzeci stał się częścią wydarzenia. Wraz z TNM i Jago Chalcinska Jago VJ przygotowaliśmy żywą galerię „Stop in Motion”. W starym pokopalnianym warsztacie odbyła się fuzja dźwięków, obrazu i słowa.
Tauron Nowa Muzyka to jedyny w Polsce festiwal muzyczny tak silnie osadzony w tkance miejskiej. Dla Katowic natomiast muzyka to naturalny budulec, a TNM stał się już jego symbolem. Nowoczesna architektura Strefy Kultury wtopiona w industrialny krajobraz to doskonała sceneria elektronicznych dźwięków. Nie bez powodu „Taurona” nazywa się festiwalem nie tylko dobrym, ale i pięknym. Dbałości organizatorów o estetykę wydarzenia jest ponadprzeciętna, a miejsce, gdzie TNM osiadł od trzech edycji to kumulacja najlepszej architektury w kraju. Katowicka Strefa Kultury rozciąga się tuż za Spodkiem i łączy w jeden miejski organizm: minimalizm formy Muzeum Śląskiego, czerwień budynku Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (NOSPR) i trawiaste dachy Międzynarodowego Centrum Kongresowego. W takich okolicznościach odbywa się spektakl: rytmy muzyki i płynące strumienie fanów nowych brzmień.
Tauron Nowa Muzyka jest wydarzeniem konsekwentnym. Gwarantuje nowoczesne dźwięki, zbiera w swoim programie czołowych twórców i miksuje gatunki. To festiwal, któremu ufasz, dzięki któremu odkrywasz to, co nowe, ciekawe, schowane w klubach na całym świecie, starannie dobrane i podane wymagającej publiczności.
W tym roku TNM rozpoczął się refleksyjnie, w sali NOSPR hołdem dla muzyki nowej z klasycznego punktu widzenia. Do uszu fanów elektroniki popłynęła wpierw „Muzyka na 18 Muzyków”, utwór Steve’a Reicha pisany w czasach New Age, w pokryzysowych latach zawieszenia pomiędzy dwiema epokami (czyżbyśmy znów tam byli?). Transowe, godzinne wykonanie zapętlonych dźwięków wykonane na klasycznych instrumentach, wprawiło w zdumienie fanów elektroniki i wzbudziło podziw dla muzyków NOSPR i solistek Camerata Silesia. Przełamaniem był niewątpliwie występ Piotra Orzechowskiego (Pianohooligan), podczas którego orkiestrą NOSPR dyrygował Alexander Humala. Utwory Henryka Mikołaja Góreckiego i Philippa Glassa, twórców schyłku XX wieku, zostały młodzieńczą ręką zdekonstruowane i jednocześnie upstrzone fantazyjnymi pasażami! Prawo młodości.
Dojrzałością natomiast wykazał się kurator sceny Carbon Continent, Wojtek Kucharczyk, który przez dwa dni, bezwstydnie i odważnie mieszał muzykę wszelaką. Był „lód i tropiki”. Nie zawsze profesjonalnie, nie zawsze idealnie. Był kolumbijski satanistyczny wręcz performance (La Minitk del Muedo), był pełen radości występ młodocianych muzyków z tatą (DMK). Było skrajnie i bez lęku, że może się nie spodobać. Był miks festynu z festiwalem. I bez wątpienia to Kucharczyk dał całemu wydarzeniu wymiar nowości, poszukiwań i zabawy.
W piątek i sobotę zagrali m.in. mistrzowie swojego stylu: Masayoshi Fujita, Snarky Puppy, Fat Freddy’s Drop, Jimmy Edgar, Eltron John. Świetną zabawę publiczności i maksymalizację ruchu jak zawsze obserwowaliśmy na scenie Red Bull Music Academy. To tutaj A GIM pokazał nam swoje prawdziwe oblicze – wraz zaproszonymi gośćmi odkrył całkiem nowe kompozycje. – Nareszcie się uwolniłem. Gram to, co sprawia mi przyjemność – mówił nam po swoim premierowym występie Agim Dżeljilji. Na Tent Stage nie zawiódł Fakear, czyli Theo Le Vigoureux – młody francuski producent, który delikatny house uzupełnia odważnym syntezatorowym brzmieniem. Artysta na swoim koncie ma już kilka sukcesów, między innymi współpracę z M.I.A. W niedzielę, Tauron Nowa Muzyka doczekał się godnego i spektakularnego podsumowania. Energetyczny występ amerykańskiego saksofonisty i kompozytora jazzowego Kamasiego Washingtona był genialnym zamknięciem 11. edycji festiwalu.
TNM od samego początku zakładał łączenie nie tylko gatunków muzyki, ale i twórczości człowieka, uznając dźwięk jako spoiwo sztuki. Jego formuła wykraczała poza standardowe definicje festiwalowe. Publiczność chłonie wizualne doznania równie mocno, co dźwięki. I dlatego, na styku trzech kreacji, Tauron Nowa Muzyka, Jago Chalcinska Jago VJ i „Design Alive” zaprosili do żywej galerii „Stop in Motion”.
„Design Alive” za kilka miesięcy świętuje 10. urodziny, a zimą pokażemy Wam jubileuszowy, 20. numer. Dlatego praca nad „Stop in Motion” była dla nas niezwykle ważna. Podsumowała myśli zbierane przez ostatnie lata, opinie, przemyślenia naszych autorów, połączone w spójną, artystyczną kompozycję. Na terenie TNM, w udostępnionym przez Muzeum Śląskie warsztacie mechanicznym z 1899 roku, w towarzystwie tłoków i maszyn, papierowe archiwa kwartalnika poruszyła Jagoda Chalcińska. Stworzyła przepiękny pokaz VJ, uwieczniając piękne idee, nadając im formę i ruch.
Inicjatorem projektu z ramienia TNM był Daniel Wahl, którego intencją było, stworzenie miejsca odpowiedniego, by zatrzymać się w biegu, poddać refleksji i ruszyć dalej w poszukiwaniu muzycznych doznań. Kiedy zaproponował nam do dyspozycji cały potężny warsztat, było pewne, że to nie tylko miejsce, ale i scenografia, do tego, co możemy przekazać gościom festiwalu. – Projekty takie jak galeria „Stop in Motion” to konsekwencja rozwoju festiwalu. Nasi muzycy to artyści – sami są twórcami form multimedialnych, które towarzyszą im ze sceny. Dlatego kilka lat temu, w sposób niewymuszony, wideo instalacje, fotografia, sztuka stały się naturalnym uzupełnieniem muzycznych propozycji – podkreślił po festiwalu Daniel Wahl. – Takie działania wpisują się w ideę Tauron Nowa Muzyka. Wiemy, że publiczność tego chce. To są rewelacyjni ludzie – baczni obserwatorzy trendów, wszystkiego tego, co nowe i ciekawe. Galeria w Rondzie Sztuki odwiedzana była jeszcze w środku nocy, a to, co wydarzyło się w warsztacie mechanicznym przerosło nasze oczekiwania. Videoinstalacja Jago Chalcinskiej współgrała z muzyką płynącą ze wszystkich scen. Ten budynek dosłownie ożył – dodał Wahl.
„Luksusowym jest to, co nieosiągalne, a nie to, co najbardziej wystawne” – pisała w 4. numerze „Design Alive” Olga Nieścier. „Talent nie jest twoją własnością, lecz został ci powierzony” – te słowa padły z ust Agima Dżeljilji w numerze 13. „Będziemy szczerzy jak zwierzęta i mądrzy jak dzieci” – mówił jeden z punktów manifestu The Animals Obserwatory, którym dzieliliśmy się w tegorocznym wiosennym wydaniu. Takimi właśnie refleksjami postanowiliśmy się podzielić z gośćmi festiwalu, którzy są publicznością wyjątkową. Od lat wiadomo, że TNM przyciąga dojrzałych melomanów, poszukiwaczy nowych doznań i ludzi otwartych. Również na autorefleksję. Dlatego też niejednokrotnie obserwowaliśmy ich zapatrzonych w słowa i obrazy „Stop in Motion”.
– Film z założenia miał być niemy. Warsztat przecież otoczony był dźwiękami z pobliskich scen i nie było sensu z nimi konkurować, tylko wykorzystać. Okazało się, że sam budynek warsztatu stał się przetwornikiem dźwięków. Drżący blaszany dach i okna dały obłędny efekt! Z technicznej muzyki powstał absolutny industrial. To w połączeniu z ekspozycją starych maszyn i z celowo „popsutym” przez Jagodę obrazem zagrało wspaniale – podsumowuje wydarzenie, Ewa Trzcionka, redaktorka naczelna „Design Alive”. – Spotkałam pod ekranem kilku autorów wypowiedzi i zdjęć: „Super, jestem cytowany na Nowej Muzyce!” – takie mniej-więcej były reakcje. I to cieszy mnie najbardziej, bo w końcu był to rodzaj hołdu dla autorów i bohaterów naszego magazynu. Agim Dżeljilji, muzyk, którego słowa też padły z ekranu, nawet stwierdził, że ta przestrzeń została odkryta. I chciałby tam zagrać! – dodaje Ewa Trzcionka.
„Stop in Motion” było również okazją do spotkań z Czytelnikami, ciekawych rozmów na temat magazynu i poruszanych treści. Niektórzy mówili, że mają całą kolekcję naszych numerów. Innym brakowało jakiegoś wydania. – Szukam „Ciszy” – stwierdził jeden z widzów galerii i dziarsko przeszukiwał archiwalne numery w celu odnalezienia „brakującego ogniwa”. To były dla nas bardzo miłe osobiste przeżycia. Historie zawarte w „Design Alive”, które zobaczyliśmy w filmie – m.in. o improwizacji, przesycie, komforcie, czy też o poszukiwaniu Atlantydy, to jedne z wielu komentarzy, które przez ostatnie lata współtworzymy z naszymi autorami. To zarówno obraz, jak i słowo – emocja, myśl, przesłanie. Dziesiątki opowieści, którymi się z czytelnikami dzielimy. Teraz, dzięki Tauron Nowa Muzyka i Jago VJ dodaliśmy dźwięk i ruch. Dziękujemy, że było to możliwe! Do zobaczenia za rok!